Jezuuu, dzis po prawie dwoch miesiacach wyszlo slonce!!!!
NARESZCIE!!!
Bylo pieknie i slonecznie przez caly dzien (tzn az do godz. ok 15 z minutami, bo o 16.00 juz jest ciemno!).
Zamiast godzinnego lunchu, wybralam dzis spacer.
Nie przeszkadzal mi nawet 20 stopniowy
mroz, ktory szczypal w policzki, krecil w nosie i wyginal palce z zimna.
Pobieglam wiec do domu (mieszkam 5 min od pracy)
zabralam moj aparat fotograficzny i udalam sie na dluuuugi
mrozny spacer. Dodam ze zapomnialam sprawdzic czy mam
odpowiednio naladowana baterie i... przy tak niskiej temperaturze i prawie rozladowanej baterii zdolalam zrobic jedynie kilka fotek.
Mozecie sobie wyobrazic szare, bure i pochmurne dni az od listopada???
MASAKRA, deprecha i brak energii do zycia.
Jako ciekawostke dodam, ze dzis w pracy dowiedzialam sie od pewnej osoby,
ktora prowadzi "dziennik" i notuje skrzetnie pogode i temperature kazdego dnia, ze w grudniu na 28 dni az 23 to byly dni z opadami sniegu.
Jutro i pojutrze mam wolne i zycze sobie powtorki slonecznej,
bym juz z naladowana bateria mogla wyruszyc i cieszyc oko
oraz zadowolic dusze uwieczniajac te cudne widoki na moich fotografiach.
Milego weekendu! |